Rozdział 17
Komentujcie, bo to mega wspiera w pisaniu :) Miłego czytania x
(przepraszam, że taki krótki, ale dowiecie się czemu czytając końcówkę :) Musiałam zakończyć w takim momencie)
Pół godziny gry w butelkę za nami, a jeszcze każdy żyje. Dziwne nie ? I przyznam, że nie było jakiś głupich wyzwań (przynajmniej dla mnie, lecz nie narzekam). Ale nigdy nie chwal dnia przed zachodem słońca.
Michael zakręcił butelką i wypadło na Ash'a.
- Hm.. rozbierz się do bokserek... mam nadzieję, że je założyłeś - Spojrzał się na Ashtona, a ten jedynie posłał mu karcące spojrzenie - dobra żartowałem.
- No ja myślę. I co ? Tylko tyle ?
- Nie skończyłem. Rozbierz się, wejdź do otwartego sedesu i zaśpiewaj wybraną piosenkę. - Uśmiechnął się pedofilsko w stronę chłopaka. Było mi trochę go żal, ale widząc jego stojącego tam, nucącego piosenkę z Titanica..od razu mi przeszło.
Potem kręcił Ash i znając moje szczęście zgadnijcie na kogo wypadło. Tak, na mnie !
Uśmiechnął się do mnie głupio. - Kate, moja kochana Katie...- przewróciłam oczami.- Pocałuuuj... - Rozejrzał się po obecnych, a kiedy jego wzrok padł na Luka, wiedziałam co się święci. - ....Luka.
- O nie nie nie nie... - Zaczęłam protestować.
- Pękasz ? - Zapytał Hood.
- Pff ja.. nigdy. - Spojrzałam się w stronę blondyna i przełknęłam ślinę.
Oboje wstaliśmy i podeszliśmy do siebie. Oparłam ręce na jego klatce, a on złapał mnie w pasie i przyciągnął mnie bliżej siebie. Patrzyliśmy się w swoje oczy. Nasze twarzy się zbliżały, a kiedy mieliśmy się pocałować... zadzwonił dzwonek do drzwi.
Dziękuję !! Muszę podziękować.. temu komuś, kto postanowił nas odwiedzić. A właśnie, trzeba go wpuścić.
Wyplątałam się z objęć Luka i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, a w nich stał, Tom ?
- Heeej.. ? Zapytałam niepewnie.
- H..hej. - Powiedział zdyszany. On biegł ?
- To może wejdziesz ? - Pokazałam gestem ręki, aby wszedł. Co z tego, że to mieszkanie Rose, nie będzie mieć mi tego za złe, chyba.
Zaprowadziłam go do salonu i momentalnie wszystkie rozmowy ucichły.
-To..um... co chciałeś ? -Zapytałam, bo przecież musiał to po coś przyjść.
- Byłem u Ciebie.. nie przerywaj mi. I zauważyłem kogoś kto się dobijał do drzwi. - Spojrzałam na niego zdziwiona. - Nie byłem pewny, dlatego poszedłem. Był to facet i kobieta. Kiedy spytałem się kim są, powiedzieli, że to twoim rodzice.
Momentalnie zamarłam. Czy on powiedział...? Nie, to nie możliwe. Czy teraz przypomniało im się, że mają córkę ? Yhym.. pewnie chcą coś ode mnie. Ale co takiego ? Czyżby moja wyprowadzka wpłynęła na opinie sąsiadów ? Prychnęłam. Spojrzałam się na Tom'a, może on coś wie.
-CO.ONI.CHCIELI. - Warknęłam przez zęby.
- No.. - Widać, ze nie chciał mi powiedzieć.
- Mów !! - Krzyknęłam.
- Zabrać Cię ponownie do Australii...
______________________________________
Heeej :*
Tego się chyba nikt nie spodziewał :) Rozdział trochę wcześniej. Jak myślicie, wróci z rodzicami czy jednak zostanie ? Przy okazji dziękuję wam za tyle wejść (na wattpadzie jak i na blospocie) i te komentarze, które mega wspierają *-* Dziękuję, jesteście kochani !
Do następnego :* / Wtajemniczona x
2 komentarze:
Czemu to jest takie krótkie ? ;C Kiedy następny ? Ja chce next ;C /Nat ;*
Ps. KOCHAM. TO. OPO ♥♥♥
Witaj!
Recenzja Twojego bloga już się pojawiła. Mam nadzieję, że zmotywuje Cię ona do pracy. :)
http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/2015/05/15-never-stop-believing.html
Prześlij komentarz