sobota, 5 września 2015

Rozdział 23

Rozdział 23
Komentujcie, bo to mega wspiera w pisaniu :) Miłego czytania x

Bardzo Was proszę o przeczytanie notki, to dla mnie naprawdę ważne. Dziękuje x


*Luke*


- Dziękujemy Wam za bycie niesamowitymi i dziękujęmy za zakup biletów na koncert! Do zobaczenia! - krzyknął Michael, po czym machając do publiczności wyszliśmy za kulisy.
- Brawo chłopcy, to był niesamowity występ! - pochwalił nas menager i zaprowadził do naszej własnej garderoby.
Wielu osobom może to się wydawać niesamowite, że mamy wszystko to czego chcemy o nic nie musimy prosić...BZDETY!  
- Chłopaki, widzieliście tą laskę w pierwszym rzędzie?! - krzyknął Calum.
- No nie powiem, urodę to ona miała - odpowiedział Michael.- A ty co sądzisz Luke?
- E-co? A tak tak.- Powiedziałem nie za bardzo zawracając sobie tym głowę.
- Micky daj spokój on jest teraz zajęty myśleniem o pewnej blondynce, która dała mu kosza. - Po czym wszyscy wybuchli śmiechem...oprócz mnie. Oj no rozchmurz się, w morzu pływa wiele rybek. - Uśmiechnął się głupkowato Ashton. Idiota.
- Ale ja chcę tą.
Wszyscy popatrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami, a ja sam po chwili zdałem sobie sprawę co powiedziałem.
- To znaczy...ja...
- HEMMINGS SIĘ ZAKOCHAŁ HEMMINGS SIĘ ZAKOCHAŁ - zaczęli skakać do okoła kanapy jak jakieś małpy. Ech z kim ja żyję. 
Spoglądanie na tych debili przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Opuściłem to pomieszczenie pełne małp i odebrałem stojąc na korytarzu.
- Czy rozmawiam z panem Lukie He..he...mongsem? - Em..chyba Hemmingsem - Tak właśnie powiedziałem nie ważne. Zna pan Kate Russo?
Spiąłem się na to pytanie. - Um tak, coś się stało?
-Panna Kate miała wypadek.


*Kate*

Budzi mnie pikanie. Zupełnie tak jak we śnie. Lecz tym razem nie widzę świateł jadących na mnie. Ja nic nie widzę.
Słyszę czyiś płacz; przysłuchuję się bardziej i słyszę ciche słowa wypływające z ust osoby siedzącej obok.
- Kochanie, proszę. Nie możesz się poddać, nie teraz. Wiem, ze byłam złą matką, ale proszę..."
Na tym się kończy. ponownie podejmuję próbę, lecz na marne; nic się nie zmienia. 
Po chwili słyszę głośny huk i uderzanie o podłogę; ktoś biegnie. Już za chwilę wiem, że blondyn o pięknych oczach stoi koło mnie.
- Kate jezu Kate, przepraszam. Tak bardzo Cię przepraszam. Gdyby nie ja nie było by Cię tu; to wszystko przeze mnie. - Jego głos lekko drży, Czy on płacze? - Teraz posłuchaj mnie uważnie, to wszystko zależy tylko od Ciebie. To ty decydujesz nad woim losem, to twoje zdanie jest w tej chwili najważniejsze. Nie będę Cię prosił, żebyś z nami została, chociaż bardzo bym tego chciał. Zrób co chcesz, ale proszę Cię o jedno...podejmij właściwą decyzję.

Dalej słyszę głośno pikanie. Co się dzieje? WIDZĘ COŚ! To tunel...tunel? Po co mi tunel? Nic więcej nie widzę, światło za bardzo świeci. Czy to już ten moment? Czy to już teraz mam podjąć dezycję?

Zastanawiam się chwilę, myślę o wszystkich wydarzeniach, które mnie spotkały. I teraz wiem co robić, ponieważ podjęłam już dezycję.



_____________________________

Chciałabym podzieliś się z Wami kilkoma sprawami.
Na początek: Czemu nie było mnie, aż dwa miesiące? 
Niestety zdarzył się nie miły incydent, który zepsuł mi wakacje w tym roku, mianowicie miałam wypadek samochodowy. Leżałam przez prawie tydzień w szpitalu i wyszłam w niedzielę, przed rozpoczęciem roku szkolnego. Czuję się już lepiej, lecz zwolnienie z wf-u mam na 3 miesiące (nie żebym się nie cieszyła czy coś ^^). Chciałam to wytłumaczyć i przeprosić Was; mam nadzieję, ze jeszcze jesteście ze mną.
Kolejna sprawa: zmieniłam całkowicie mój plan na to opowiadanie i to jest już ostatni rozdział. Jestem zadowolona ze swojego pomysłu na zakończenie tego ff, a dowiecie się go już w epilogu.
Kiedy wyszłam ze szpitala, pomyślałam "jaki jest sens to dalej pisać? Przecież już pewnie nikt o tym opowiadaniu nie pamęta". Lecz widząc te wszystkie komentarze zmotywowałam się! Dlatego proszę Was skomentujcie to, jeśli wciąż jesteście i mnie wspieracie. 
Dziękuje Wam za wszystko <3 Oczekujcie epilogu.
Pozdrawiam // Wtajemniczona x

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 22

Rozdział 22
Komentujcie, bo to mega wspiera w pisaniu :) Miłego czytania x

Pikanie. To jest to co mnie budzi. Ale nie pamiętam, żebym ustawiała budzik. Otwieram leniwie oko, a po chwili robię to z drugim. Coś mnie razi po oczach. Słońce ? Gdzie ja jestem ? 
Słyszę dźwięk klaksona, ale nic nie widzę. Zauważam dwa światła jadące prosto na mnie, ale nic nie mogę zrobić. Co się ze mną dzieje ?
Do pomieszczenia wchodzi mężczyzna w białym kitlu; chce się go o coś zapytać, ale odebrało mi mowę. Otwieram usta, ale nie wydostaje się z nich żaden odgłos; Co tu się do cholery stało ?
Widzę młodą kobietę wchodzącą do pokoju, która podchodzi do faceta i zadaje pytanie:

- Doktorze, jak tam nasza pacjentka Kate Russo ? - Halo, przecież ja tu jestem. Próbuję dać jakiś znak czym zwrócę ich uwagę, lecz na marne; moje ciało jest jak z betonu. Chwila... doktorze ? Czyli jestem w szpitalu. Moje rozmyślenia przerywa odpowiedź, która zbija mnie całkowicie z tropu.

-  Nie za dobrze. Panienka nadal się nie obudziła, a jeśli dalej tak będzie, będziemy zmuszeni wykonać operację. - Czyli mnie tu nie ma ? Zamykam oczy, a kiedy je ponownie otwieram nie jestem już na niewygodnym łóżku. Stoję na środku korytarza ubrana w zwykłe ciuchy. Odwracam głowę i zauważam pacjenta jadącego wózkiem inwalidzkim prosto na mnie. Nie zdążam odskoczyć, czekam na ból. Jednak nic takiego nie ma miejsca, stoję nadal w tym samym miejscu. To tak jakbym była...duchem. I nagle wszystko staje się jasne, mnie tu nie ma. Skradam się na czworaka do recepcji, po czym uświadamiam sobie, że i tak mnie nikt nie widzi. Walę sobie ręką w czoło, wstaję i udaję się zwykłym krokiem w wyznaczony kierunek.
W połowie drogi słyszę melodię, ale to nie jest najważniejsze... JA JĄ KOJARZĘ. Rzucam się w bieg, do źródła dźwięku, którym okazuje się pokój chorego. Witam się z nim, zapominając, że on i tak mnie nie usłyszy. Patrzę na telewizor i słucham uważnie.

Dzisiaj witamy w studiu najnowsze gwiazdy muzyki 5 Seconds of Summer !
Na początek pytanie do Luka - po czym  kamera skupia się na przystojnym blondynie z kolczykiem w wardze - Widziano Cię ostatnio z pewną blondynką. - Przewracam oczami: pewnie jego dziewczyna. Po czym patrzę w ekran, gdzie pojawiło się zdjęcie tej szczęściary. Mało nie zaczynam się dusić, kiedy tą osobą jestem ja ! Patrzę z niedowierzaniem na ekran i słucham dalszej konwersacji. - Co masz nam do powiedzenia ?
Blondyn patrzy przez chwilę w uwadze, po czym wybucha wielkim śmiechem.
- Ona ? Błagam Cię...Jak widzisz zdjęcie zrobione jest na ulicy... - Rzeczywiście...dokąd on zmierza ? - Ja przechodziłem tamtędy przypadkiem, a to była najzwyklejsza dziwka czekająca na klientów. Nie moja wina,  że przypadkowo zrobiono nam razem zdjęcie. 
- Czyli mówisz, że Cię nic z nią nie łączy.
- Zupełnie nic.

Dalej już nie słucham. Wycieram łzy, które nie wiadomo kiedy zaczęły mi spływać po policzkach i odchodzę. Zgadza się; nic nie pamiętam, ale na sto procent nie jestem dziwką, nie zniżyłabym się do tego poziomu, prawda ?
Podsłuchuję rozmowę pielęgniarek, dzięki czemu, dowiaduję się w której sali leży ona...znaczy ja...znaczy...ughhh. 
Wchodzę do właściwego pokoju, po czym zauważam bladą jak ściana dziewczynę, leżącą na środku pomieszczenia w łóżku. To ja. Podchodzę bliżej i przyglądam się każdemu detalowi. Dzięki temu widzę wszystkie niedoskonałości. 
Siadam na krześle postawionym obok. Łapię siebie za rękę i przypominam o wywiadzie, który usłyszałam kilka minut temu. Jestem dumna, że nie płaczę mimo wilgotnych oczu. Jednak nie zauważam, kiedy jedna pojedyncza kropla spływa mi powoli po policzku i kończy swoją wędrówkę na palcach leżącej obok osoby. Zamykam oczy i już ich nie otwieram. Nie to, że nie chcę, lecz nie mogę. Bo to był tylko sen....


___________________________________
Witam, cześć i czołem !
Dzisiaj przybywam z dość nietypowym  rozdziałem. Zaskoczyłam was trochę ? :)
We wtorek było święto, ktoś wie jakie ? TAK, urodziny naszego Ashton'a ! <3 Oprócz tego, obchodziłam jeszcze jedno święto, a ściślej mówiąc #4YearsOfJanoskians. Są tu jakieś Janoskianators ?:*
No nic, dziękuję ślicznie za komentarze i tyle wejść na bloga...Dziękuję dziękuję dziękuję ^^
Do następnego //Wtajemniczona  x

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 21



Rozdział 21
Komentujcie, bo to mega wspiera w pisaniu :) Miłego czytania x


Poznałam wszystkie za i przeciw i podjęłam (jak sądzę) słuszną decyzję.
- Przepraszam was, ale nie mogę. – I nie czekając już na żadną odpowiedź ani na żadne kazanie ojca jak bardzo nieodpowiedzialna jestem i ile tracę, wstałam z fotela i ruszyłam w stronę drzwi.  Założyłam trampki i wyszłam się przejść. Możecie pomyśleć „przecież ona się zgubi, nie zna miasta”, nie zaprzeczam…lecz niestety albo i stety mieszkałam tutaj i kojarzę okolicę. Nie to, że mam jakiś GPS w głowie, ale wiem gdzie znajduje się pobliska plaża i wymarzony spokój.

Kiedy dotarłam już w wyznaczone miejsce, rozejrzałam się po okolicy. Nic się tu nie zmieniło. Od razu w myślach przybiłam sobie face palma, bo co miałoby się niby zmienić na plaży ? Ignorując mój tok myślenia, zeszłam z drogi i ruszyłam w kierunku wody. Cisza. To jest to czego potrzebowałam.

Jednak nie potrwała on a za długo, ponieważ przerwało mi ją stado nastolatek śpiewających jakąś piosenkę. Zauważyłam, że były one poubierane w koszulki ze specjalnym napisem, lecz mój wzrok nie był zbyt dobry, aby go rozszyfrować. Dopiero kiedy podeszły bliżej mogłam zauważyć logo 5 Seconds of summer. Fanki. Jeszcze tego mi brakowało. Próbowałam je ignorować uwierzcie, ale jak zaczęły chwalić chłopców i jego, wstałam i wyszłam stamtąd.
Nie chciałam wracać jeszcze do „domu”, więc jedynym słusznym rozwiązaniem była impreza. Spojrzałam się na swój strój i stwierdziłam, że nie jestem odpowiednio ubrania. ALE OD KIEDY OBCHODZI MNIE CO SĄDZĄ INNI ?
Podeszłam do najbliższego słupa, który obklejony był różnymi ulotkami. Przejrzałam je od góry do dołu. Bingo.
Zapraszamy do klubu bla bla bla jest ! Spojrzałam na ulicę i zdecydowanie wiedziałam gdzie to jest, więc po co czekać ?


Co mogę powiedzieć ? Impreza jak impreza. Nie przyszłam tutaj tańczyć czy szukać partnera na tą noc, przyszłam się upić. Tak, zatopić myśli w alkoholu; myśli dotyczące jego.
Wzięłam kubeczek i nawet nie zwracając zbytniej uwagi co pije, po prostu przechyliłam napój i wlałam w siebie.  Postanowiłam zabawić się w taką dość dziwną i nietypową grę. Za każdą myśl o nim biorę po dwa łyki napoju. 

Co teraz robi? Łyk
Czy myśli o mnie? Łyk.
Czy jest z kim? Łyk.

I za nim zwróciłam uwagę, byłam pijana. I to nie było coś typu „nie pamiętam co jadłam wczoraj na obiad” tylko w ogóle nie kontaktowałam. Postanowiłam zakończyć zabawę na dziś i wyszłam. Poczułam chłodne powietrze, ale nie przejmowałam się tym tylko ruszyłam przed siebie.  Było późno i ciemno, widoczność była kiepska lecz zauważyłam światło. Nie, nawet dwa światła ! I one jechały prosto na mnie ! Cały alkohol nagle wyparował, ale było za późno.


Nie zdawali sobie z tego sprawy, ale w tym momencie oboje cierpieli.
Ona - bo to ostatni moment kiedy wszystko pamięta.
On - bo nie ma pojęcia jak ona teraz cierpi.
I nikt nie powiedział, że w najbliższym czasie będzie lepiej...


__________________________________
Hejka :*
Przybywam spóźniona, aleeee JEST ! W głowie miałam pomysł na ten rozdział, lecz nie wiedziałam jak go przelać na kartkę. Dopiero kiedy usiadłam przy laptopie, naszła mnie wena i oto mamy nowy rozdział !
Jak wam się podoba ? Piszcie co sądzicie o tym :) 
Za każdy komentarz naprawdę dziękuję, bo cudownie się je czyta <3
Pozdrawiam // Wtajemniczona x

piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 20

Rozdział 20
Komentujcie, bo to mega wspiera w pisaniu :) Miłego czytania x
(Już wracam, a razem ze mną nowe rozdziały !)
*rozdział niesprawdzany*



*Luke*


 - Przepraszam, nie chcę być niemiła, ale wszystko w porządku ? - Podniosłem głowę i nieprzytomnym wzrokiem spojrzałem na kobietę przede mną. Kiwnąłem lekko głową, aby się odwaliła. To już kolejna osoba, która do mnie podchodzi. Czy oni nie maja swojego życia ?
Gdzie aktualnie jestem ? Na lotnisku. Tak, wciąż w tym samym miejscu. Minęły już dwie, trzy, a może pięć godzin ? Nie wiem, nie liczę. Siedzę na zimnej podłodze i tępo wpatruję się w ludzi przed sobą. Dzieci latające od matki do ojca, starszy facet szykujący się z żoną na lot...lecz nie to przykuło moją uwagę. W tłumie widzę brunetkę ciągnącą wielką walizkę w stronę samolotu. Za nią biegnie chłopak. Podbiega do niej i nim ona zdąży się zorientować, porywa ją w swoje ramiona i namiętnie całuję. Dziewczyna zaczyna płakać, a chłopak stoi uśmiechając się, jakby trzymał w rękach swój największy skarb. Odwracam speszony wzrok i od razu nie wiem czemu, zaczynam myśleć o pewnej blondynce. To mógłbym być ja, gdyby nie 3 minuty ? Zakochałem się ? Nie wiem. Lecz jedno wiem na pewno. Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem, gdyby teraz była przy mnie ta wkurwiająca, rozgadana o słabej psychice dziewczyna. Co się ze mną dzieje ?

 Po długim sterczeniu postanowiłem wstać i wracać do domu. Po co ? Muszę się spakować. Pewnie większość z was jest ciekawa dokąd, więc już odpowiadam; ruszam w trasę. Dzisiaj miałem Kate wszystko powiedzieć, ale...wyszło jak wyszło. Założyłem kaptur, wyjąłem papierosa z bluzy i wolnym krokiem ruszyłem w stronę domu nie przejmując się całym światem.



*Kate*

Dojechałam. Czemu nie jestem szczęśliwa ? Dobre pytanie. Całą drogę biłam się sama ze sobą "zadźwonić czy nie zadzwonić'; jednak zrezygnowałam. A może stchórzyłam ? 
Zdążyłam zadzwonić już do Rose i poinformować o moim bezpiecznym dotarciu. Nadal nie podałam powodu mojego smutku. Dziewczyna przypadkowo się wygadała i już wszystko wiem. Wyjechał. Nie jestem wkurzona na niego, a ni nic z tych rzeczy. Jedyną osobą komu mam to za złe jestem ja. Wiedziałam, że on nie jest normalnym nastolatkiem, a mimo to pokochałam go. WOW. W końcu się przyznałam. Szkoda, że nigdy nie poczuję takiego uczucia z jego strony. Lecz skończmy już ten temat.
Jesteście pewnie ciekawi jak tam układa się z rodzicami ? Oprócz tego, że pokłóciliśmy się trzy razy w samolocie i z miliard razy w samochodzie to nie jest źle... kogo ja okłamuję, JEST TRAGICZNIE. Nie spodziewałam się nie wiadomo czego, ale nie tego ! I muszę powie....


- Katherino !! Zejdź tu na moment !! - Czy ona właśnie użyła... nie wierzę. Ugh jak ja jej nienawidzę.
- Idę ! - Odkrzyknęłam i ślimaczym ruchem ruszyłam w stronę salonu. Rodzice siedzieli już na kanapie, jak zwykle ubrani oficjalnie. Mam się bać ?
- Powiemy z mostu. Wiemy, że nie dostałaś się do tej szkoły tanecznej. Nie jest mi za gram przykro. - Heh prawdziwa matka. - Lecz z ojcem postanowiliśmy Ci pomóc. - Co za dobroduszność ! - Załatwiliśmy Ci pracę tancerki w Company Akademii Dance Studio.
- WY CO ZROBILIŚCIE ?! JEZU ALE TO NAJLEPSZA SZKOŁA NA ŚWIECIE !! Ale czekajcie... czy ona nie jest w Paryżu ?
- I właśnie to chcieliśmy Ci powiedzieć. Jeśli zgodzisz się tam uczęszczać i nie zawalić tej szkoły, będziemy Ci wszystko opłacać oprócz wydatków osobistych oczywiście.
- No nie wiem. nie jestem zbytnio przekonana...
- Zastanów się dobrze, bo to dla Ciebie ogromna szansa.
W jednej chwili w mojej głowie pojawił się chaos (znaczy większy niż zwykle). Poznałam wszystkie za i przeciw i podjęłam (jak sądzę) słuszną decyzję.

________________________________________

Raz dwa trzy WTAJEMNICZONA POWRACA !!
A co związku z tym ? Nowe rozdziały !! 
Witam was kochani :* Po długiej przerwie, poprawieniu i zawaleniu niektórych przedmiotów oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że nadal jesteście ze mną :) Chciałabym was poinformować, ze rozdziały będą już się pojawiały systematycznie (mam nadzieję, że mi się to uda). Kolejny rozdział planuję w następną sobotę już po zakończeniu roku szkolnego. Zadowoleni, że już wakacje ? :D
Proszę bardzo o komentarze i no..to na tyle.
Pozdrawiam // Wtajemniczona x

sobota, 30 maja 2015

ZAWIESZAM, PRZEPRASZAM I OBIECUJĘ POWRÓT

Witajcie moje słoneczka xx
Pewnie spodziewaliście się nowego rozdziału, ale muszę was rozczarować. Jak wiecie niedługo zakończenie roku szkolnego z czym wiąże się poprawianie ocen. Oceny mam wystawiane do środy, a u mnie nie jest za ciekawie. Oprócz tego później wyjeżdżam i nie wiem czy będę miała internet, aby dodać rozdział. Jednak nie zawieszam na zawsze !! Planuję wrócić do pisania około 20 czerwca  kiedy będzie już po wszystkim. Przepraszam wszystkich, których zawiodłam, naprawdę tego nie planowałam i samo tak wyszło. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i nadal będziecie to czytać. Już nie mogę się doczekać na powrót do was.
Kocham, przepraszam i pozdrawiam :* 
 Wtajemniczona x

Ps. Jeśli ktoś z was chce być poinformowany o tym jak znów zacznę pisać, podajcie swoje ushery z twittera w komentarzu :* 








czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 19

Rozdział 19

Komentujcie, bo to mega wspiera w pisaniu :) Miłego czytania x


Spojrzałam po raz kolejny na pokój czy niczego nie zapomniałam. Po tym jak rodzice poszli do hotelu zaczęłam się pakować. Kiedy zdecydowałam, że wszystko wzięłam poszłam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Rozkręciłam gorącą wodę i zaczęłam rozmyślać. Może to głupie, ale zawsze tu mi się najlepiej myśli. Rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Zaczęłam od tego wyjazdu, a skończyłam na jutrzejszym śniadaniu. Kiedy zaczęłam rozkminiać o głupotach - zakręciłam wodę. Ubrałam za dużą bluzkę służącą za piżamę i poszłam do pokoju. Położyłam się, ale nie mogłam usnąć. Przekręcałam się z boku na bok, ale to nic nie pomogło. Postanowiłam zrobić coś co zawsze mi pomaga. Wzięłam słuchawki, włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć. Dopiero kiedy wykonałam pierwsze ruchy przypomniałam sobie po co tutaj przyjechałam; spełnić marzenia. Zastanawiam się, jakby się to wszystko potoczyło gdybym została się do tej szkoły tanecznej, czy wtedy tak wyglądałoby moje życie ? Poznałabym Rose ? Chodziłabym do tej szkoły ? I czy poznałabym JEGO ? Nim się obejrzałam muzyka się skończyła. Odłożyłam telefon i udałam się w krainę Morfeusza.

***

- Wzięłaś już wszystko !? - Krzyknęła mama z samochodu. Dziwnie ją tak teraz nazywać.
- Tak ! - Okrzyknęłam.
Wzięłam walizkę i jeszcze raz obejrzałam się po mieszkaniu dla upewnienia. Zamknęłam dom na klucz i skierowałam się w stronę czekającego na mnie już samochodu. Włożyłam walizkę do bagażnika i miałam już wsiadać, ale powstrzymała mnie postać biegnąca w moją stronę. Rose. Przytuliła się mocno do mnie i tkwiłyśmy tak kilka minut.
- Przeczytałam twojego sms-a i nie mogłam nie przybiec i się nie pożegnać. Musisz wyjeżdżać ? - Zauważyłam zaszklone oczy u niej.
- To tylko tydzień. Tylko. - Szepnęłam. 
Przytuliłyśmy się jeszcze raz i kiedy rodzicielka kazała mi wsiadać, z niechęcią puściłam przyjaciółkę i wsiadłam do samochodu. Pomachałam jeszcze raz i włożyłam słuchawki do uszu. Podróż czas zacząć.


*Luke*

Siedziałem i oglądałem znudzony telewizję, gdy nagle do domu wszedł Michael. Czy on nie powinien być u Rose ? Tak, dobrze słyszeliście. Przez ostatni czas ta dwójka bardzo dobrze zaczęła się dogadywać. Nie powiedzieli nam oficjalnie, że są parą, ale sądzę inaczej. Nie wnikam.
- A ty co tak wcześnie ? - Zapytałem wciąż gapiąc się w jakieś durne reality show.
- A bo musiała iść pożegnać Kate, więc nie chciałem im przeszkadzać. 
- Jasne...Chwila co ? Jak to pożegnać Kate ? - Spojrzałem się wreszcie na przyjaciela.
- A no bo rodzice po nią przyjechali i podobno wróciła z nimi.
Zerwałem się z miejsca i pospiesznie zacząłem zakładać buty. 
- O której ma samolot ?
- Emm.. - spojrzał na zegarek.- za 15 minut.
Chwyciłem kluczyki i wyszedłem z domu słysząc w tyle tylko głos Michaela krzyczącego "Powodzenia".


Dotarłem na lotnisko i pędem ruszyłem w stronę bramek. 
- Kiedy wylatuje samolot do Sydney ? - powiedziałem zdyszany.
Babka zajrzała do kartek.
- Przykro mi, wyleciał 3 minuty temu. 

______________________
Witam ponownie !
Na początek chciałabym was bardzo przeprosić, że rozdział nie pojawił się 18 dni ! Już tłumaczę. Rozdział miałam zaplanowany już dawno (chociaż nie wyszedł tak jak oczekiwałam), ale jak wiecie zbliża się zakończenie roku i z moimi ocenami... nie jest za ciekawie. Jest teraz wiele sprawdzianów jak i popraw, dlatego nie mogłam w ogóle wziąć się za pisanie. Za co bardzo jeszcze raz przepraszam. Poza tym Dziękuję wam za tyle wyświetleń !! <3 Jak to zobaczyłam to aż mi się ciepło na sercu zrobiło. I również dziękuję za te komentarze, bo nie zdajecie sobie sprawy jak one wspierają :* Dziękuję i postaram się rozdział dodać szybciej :)
Do następnego / Wtajemniczona x

poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 18

Rozdział 18

Komentujcie, bo to mega wspiera w pisaniu :) Miłego czytania x
Rozdział dedykowany dla wszystkich, którzy komentują... Dziękuję :**


Po tym co powiedział mi Tom, ruszyłam od razu do domu. Muszę to wyjaśnić i przemówić im do rozsądku, że ja nigdzie nie jadę. 
 Przed domem (jak się spodziewałam) stał dobrze znany mi samochód.

Podeszłam do auta, a z nich wysiadła "znajoma" mi para ludzi. Czemu zrobiłam  cudzysłów ? Bo tak naprawdę nic o nich nie wiem; są dla mnie obcy niczym sąsiedzi z naprzeciwka. 

Stanęliśmy koło siebie i nikt nie chciał zacząć. Ale czym prędzej zaczniemy to szybciej skończymy,  prawda ? Więc musiałam się przałamać.

- Czego chcecie ?- Pierwsza zasada: nie pokazuj emocji, tylko udawaj obojętną.
- Witaj córeczko.- powiedziała rodzicielka i chciała mnie przytulić, lecz ja wystawiłam tylko rękę. Druga zasada mówi - nie pozwól sobie na czułości.
- Pozwól, że powtórzę. Czego chcecie ? - I zasada numer trzy, czyli przejdź od razu do konkretu. 
- Możemy wejść do środka ?- pokazała na dom.
- Jak chcesz. - Powiedziałam od niechcenia i poszłam pod drzwi nie czekając na nich. 

Po wejściu do środka rozejrzeli się, lecz nie dało się wyczytać od nich żadnych emocji. Typowe. Oni zawsze robili wszystko na pokaz, a mi na tym nie zależało. Mój domek był skromny, ale wygodny. Jak wchodziło się to po prawej stronie były drzwi, które prowadziły do salonu. Wszystkie meble były kremowe, oprócz kanapy (która była skórzana, koloru brązowego). 

Usiedliśmy więc i oni widząc, że nic nie mówię zaczęli:
- Wiem, ze jesteś na nas zła. - No co ty ? Nie pomyślałabym...prychnęłam - Ale...chcielibyśmy, abyś wróciła z nami do Australii.
- Mamo...?- Uśmiechnęłam się słodko.
-Huh ?- zaczęła się szczerzyć jak mysz do sera.
- Czy czasem nie spadłaś ze schodów i nie walnęłaś się głową o ziemię? - Uśmiechnęłam się satysfakcjonująco,a  na jej twarzy pojawił się grymas.
- Skarbie...- pierwszy raz odezwał się ojciec. -Babcia przyjeżdża i wiesz, ze ona o niczym nie wie. Dlatego wybaczymy Ci twoje błędy i będziesz mogła wrócić z nami. Pokażemy babci, że funkcjonujemy jak zawsze.

Wszystko jasne. Babcia zawsze była tą krytykującą. Nigdy w swoim życiu nikogo nie pochwaliła. To ona zawsze musi mieć wszystko opanowane do perfekcji.; nie wspominając o tym, że ubiera się jak królowa Elżbieta.
Zawsze chciałam, aby była zwykłą kochającą babcią, która jak przyjedzie wnuczek to wciska mu jedzenie i wmawia jaki to jest głodny. Niestety tu jest inaczej. Moja zawsze mówiła jaka to jestem gruba i nie powinnam jeść. Możecie pomyśleć, że to przez nią zaczęłam się okaleczać, ale tak nie było. To przez przeszłość, lecz dowiecie się tego w swoim czasie.

Wracając do wyjazd. Byłam przeciwna, ale jak tak sobie teraz myślę to nie jest wcale taki zły pomysł. Z mojego życia zniknął, by Luke i wszystkie tutejsze problemy. Ale czy uciekanie od nich to dobre rozwiązanie ? Nie lepiej się z nimi zmierzyć ? I co by było z  Rose ?
Przemyślenia przerwało mi jedno, ważne pytanie.

- To jak skarbie, wracasz z nami do Australii ?
I podjęłam decyzję.

- Tak, wracam.

_________________________________
Hejka :**
Przybywam z nowym rozdziałem.  Napisałam go wczoraj w samochodzie, ale nie miałam internetu, aby dodać :) Pisało mi się go szybko i łatwo, ale to może dlatego, że spełniłam wczoraj swoje marzenie ! Przejechałam 360 km tylko po to, aby spotkać się z moją twitterową przyjaciółką *.* To jest dowód na to, że marzenia się spełniają, tylko trzeba o nie walczyć. Piszcie co sądzicie o tym rozdziale i do zobaczenie <3 / Wtajemniczona x